Moje 4 dni z rowerem dokładnie sobie zaplanowałam. Cała
trasa dookoła jeziora to ok 50 km, ale postanowiłam na razie zbadać każdy z
odcinków trasy. Sama trasa do Annecy jest tak niesamowicie przyjemna że
popełniałam grzech rowerzystynumer jeden. Tj słuchałam muzyki na słuchawkach.
No bardzo mądrze…ale droga jest tak świetna że po prostu nie mogłam się
powstrzymać. Te 20 km mija tak szybko że
nie wyobrażam sobie c isnąć się w tym samym momencie w jakimś aucie. Od przyjazdu tutaj kusiło mnie jednak miasteczko po drugiej stronie jeziora, które
widziałam z okna. Już na początku trasy
zrobiło się ciekawie kiedy spadł mi łańcuch a ja jak ta głupia krowa nie mogłam sobie ztym poradzić.
Co zazwyczaj robi głupia krowa? Tarasuje drogę. Tak też zrobiłam. Na szczęście pojawiła się para bardzo miłych Niemców (oksymoron) i pomogli mi założyć łańcuch (czy to nie zabawne : Niemcy+ łańcuch..mnie to bawi). Do Talloir jechało mi się świetnie choć była to trudniejsza trasa niż zazwyczaj. W połowie drogi nie mogłam się oprzeć i wlazłam do wody.
Co zazwyczaj robi głupia krowa? Tarasuje drogę. Tak też zrobiłam. Na szczęście pojawiła się para bardzo miłych Niemców (oksymoron) i pomogli mi założyć łańcuch (czy to nie zabawne : Niemcy+ łańcuch..mnie to bawi). Do Talloir jechało mi się świetnie choć była to trudniejsza trasa niż zazwyczaj. W połowie drogi nie mogłam się oprzeć i wlazłam do wody.
Po szybkim objerzeniu Talloir postanowiłam zabrać się za
szczyt górki u stóp której leży to miasto. Tym samym obrałabym drogę powrotną
do St. Jorioz i zrobiła trasę dookoła jeziora. Zapomniałam jednak ze nie jestem
z metalu i niestety w połowie góry zabrakło mi sił ponieważ nie przygotowałam
się odpowiednio do tego wyczynu. Zjeżdżajac z tej góry pokonana i zmęczona nie
zauważyłam, że ścieżka rowerowa się kończy i wrąbałam moją stopą w krawężnik.
Krwawiąc malowniczo i wykrzykując obcobrzmiące przekleństwa dostarczyłam
francuzom stojącym na przystanku obok niemałej atrakcji. 25km od domu bez
plastra i bez wody musiałam improwizować. Nie dość że ten wspaniały bandaż
trzymał się do końca to jeszcze wyglądał niesamowicie Nie sadzę że świat
widział bardziej elegancki opatrunek niż z mokrej chusteczki i gumki do włosów
z kokardką. Tak więc ta cholerna góra pokonała mnie odbierając mi zwycięstwo i
fragment paznokcia. Powiedziałam sobie że jak nie przejadę tego punk tu na
rowerze to ine wyjadę stąd i będę próbować aż do śmierci…no albo do utraty
pozostałych paznokci. Ostatni 4 dzień przemyślałam dokładnie i zaplanowałam
trasę dookoła jeziora tym razem próbując przejechać Punkt Śmierci z drugiej
strony. Zaopatrzyłam się w jedzenie na drogę i bez żalu ominęłam ten idiotyczny
przymus jedzenia obiadu o 12.Szczęśliwie okazało się że miałam rację i z
drugiej strony podjazd był zdecydowanie bardziej przystępny. A potem to dosłownie
było już „z górki”. Było to dobre uwieńczenie wszystkich wypadów dookoła
jeziora.
W ostatni weekend zaplanowaliśmy
wypad na jedna z przepięknych gór otaczających jezioro. Ucieszyłam się bo
kocham góry w każdej postaci .
Wybraliśmy Parmellan, góre która przypomina koronę. Widziałąm ją już wcześniej z mojego okna i zawsze miała królewska otoczkę z chmurek. Bardzo liczyłam na to że jednak tym razem będzie dość przejrzyście. Po 2,5 h całkiem przyjemnego podejścia . Strasznie się zawiodłam ponieważ na szczycie widać było tyle co w saunie i równie dobrze w każdej chwili mogłabym się spodziewać kogoś w ręczniku. Jedyne co pozwalało rozpoznać, że to faktycznie szczyt Parmellan to schronisko.
Następnego dnia zaczęliśmy się
pakować i w niedzielę rano wyruszyliśmy na wspomniane przez mnie już wcześniej
południe. Cel trasy to miasteczko La Croix Valmer nieopodal St. Tropez. 7 h
drogi i właściwie tylko dvd powstrzymało dzieci przed wzajemnym rozszarpaneim
się...
c.d.n
Salut
Promieniujesz radością jak reaktor w Fukushimie:)
OdpowiedzUsuńAutentycznie, aż się człowiekowi pyszczek uśmiecha patrząc na Twoją relację z 'życia na krawędzi'...
Tak dalej! Big up!
aż reaktor zapłonął na czerwono ;)
Usuńcieszę się ze Ci się podoba
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBonati, jak już będę bogatą nauczycielką (a pewnie stanie się to już w najbliższym czasie, czyli w ciągu jakichś 20 lat..Ale ile to jest w stosunku do wieczności?!) To jadę tam z Tobą. I będziemy miały autentycznie wino, kobiety i śpiew.
OdpowiedzUsuńjestem pełna nadzieji! tutaj to w ogóle byś pewnie szybcie pracę znalazł (Sorbna ma wydział jpolskiego ):)
UsuńJakiej muzyki użyłaś w tym filmie Bonati? Taka jest...boska<3
OdpowiedzUsuń